Accordone: Fra’Diavolo
Swego czasu (już ładne parę lat minęło) w środowy wieczór (bo barok lubi środek tygodnia) we francuskim Mezzo natknąłem się na koncerty włoskiego ansambla Accordone. I doskonale pamiętam, że wówczas ten zupełnie nie znany mi zespół po prostu mnie znokautował. Właściwie oba zaprezentowane programy: La Bella Noeva (jak ich album z 2005 roku) i Fra’Diavolo (tytuł płyty wydanej w 2010 roku) zabrzmiały tak fenomenalnie, że nie mogłem się powstrzymać, by sobie tychże nie sprawić.
Fra’Diavolo. W podtytule – „La musica nelle strade del regno di Napoli”, czyli muzyka z ulic Królestwa Neapolu. Wskazuje więc sferę, w jakiej można doszukiwać się źródeł muzycznych (inspiracji lub cytatów). Zahaczająca o renesans, czasami o barok, czasami zupełnie wymykająca się szufladkom, do których chcielibyśmy, jako osoby lubiące porządek i nazywające wszystko po imieniu, ją wepchnąć. A tu się zwyczajnie nie da. Nie jest to bowiem dostojna muzyka z pałacowych włoskich wnętrz, jaką tworzyli mistrzowie baroku na przełomie XVII i XVIII wieku. Nawet wcześniejsze konotacje, renesansowe, ba średniowieczne dźwiękowe polichromie sprawiają wrażenie takich z innego świata. Nie ma w nich bowiem ani krzty tego nawiedzonego, religijnego skupienia, żaden z utworów, mimo iż niektóre zdecydowanie oscylują ku duchowej przemianie, to jednak jest w nich jakaś taka codzienność. I tak też należy traktować tę muzykę: Fra’Diavolo to emocjonalna podróż w stronę muzyki dawnej wykonywanej na jarmarcznych przestawieniach, śpiewanej w karczmach i na weselach kmiotków. Wydawałoby się zatem, że to średniowieczne discopolo… a tymczasem nie: daleko tej muzyce do błahych melodii, nie ma tu mizernych prostych rymów, a sposób ornamentacji śpiewu za pomocą różnych instrumentów przywodzi na myśl najbardziej zasłużone dzieła muzyki klasycznej z tamtego okresu.
Wielka, wręcz ogromna zasługa w tym dwóch artystów. Marco Beasley, włoski tenor nie wyglądający jak tenor i Pino de Vittorio, śpiewa i aktor, wsparci geniuszem Guido Moriniego stworzyli album niepowtarzalny. Ani nie barokowy, ani nie renesansowy. Daleki i bliski muzyce średniowiecznej zarazem. Uduchowiony, a chwilami rozwiązły. No i pięknie wydany przy okazji. Zdecydowanie polecam.