Mmmm… taaaak. Dokładnie tak. Gdzieś między tchnieniem ciepłego, górskiego powietrza, a chłodnym szumem wiatru na zjazdach z przełęczy. Pomiędzy miętowym smakiem herbaty, a kawowym czarem espresso. Między ciszą kładących się spać dolin, a zgiełkiem Marakeszu… jest nieustająca myśl, by tam wrócić. I zagłębić się w te smaki, zapachy i widoki, przy dźwiękach muzyki Dhafera… Ech…