Savall Jordi: Tous Les Matins du Monde
Oto kilka słów zachęcających do posłuchania muzyki, która trafiła do mnie w sumie przypadkiem, za sprawą znajomego. Mhm, dokładnie… najpierw była płyta, a potem – wyszukany w sieci (dlaczego tak – o tym pewnie kiedyś w osobnym wpisie) – film. „Wszystkie poranki świata” czyli Tous Les Matis du Monde Alaina Corneau obejrzałem z niezwykłą przyjemnością, bo primo to dobrej muzyki w filmach ostatnio jak na lekarstwo (nie, Hans Zimmer to nie jest dobra muzyka filmowa, przynajmniej nie zawsze), a secundo – taki rodzaj sztuki filmowej nieczęsto się zdarza w ogóle (bo jednak świat woli strzelanki lub komedyjki tudzież inne kosmiczne polowania) i na dodatek rzadko można go obejrzeć, przegapiwszy premierę.
Słynny (chyba nawet bardziej niż kompozytorzy muzyki wykorzystanej do filmu razem wzięci) Jordi Savall, wymieniany jako twórca tej muzyki filmowej posłużył się w jej ułożeniu kompozycjami francuskiego baroku. Marin Marais i Jean de Sainte-Colombe – bohaterowie opowieści Corneau oddali filmowej ścieżce dźwiękowej swoje utwory, a Savall, jak to on, wespół z zespołem pięknie je wykonali. Album Alia Vox w wersji SACD nabyłem więc z ogromną ochotą po wcześniejszych odsłuchach muzyki z CD i nie zawiodłem się. Już od pierwszej miniaturki na albumie – marszowego Marche pour la ceremonie des turcs słychać niezwykłą wręcz przestrzeń w tych nagraniach. Jest melodyjnie, malarsko i poetycznie, a muzyka doskonale się broni bez obecności obrazu, dla którego została sprokurowana, co potwierdza znakomitość muzyków i samych kompozycji. Oczywiście viola da gamba do łatwych instrumentów nie należy. Tak dla samego wykonawcy, jak i dla słuchacza. Jednak po oswojeniu się z jej specyfiką, z barwą dźwięku i łagodnym brzmieniem nabieramy coraz to więcej szacunku dla każdej wydobytej z tego instrumentu nuty. Można wręcz zapaść się w brzmienie tamtejszego świata, posmakować Francji której już nie ma od wieków i powzdychać do czasów, gdy każda nuta brzmiała tak, jakby umierała. Ten cytat, padający zresztą w filmie jest najlepszą recenzją albumu. Prawdziwą oceną wartości muzyki zawartej na Tous les matins du monde.
Polecam. Przepiękna, popołudniowa, taka akurat do kawy muzyka.
Posłuchajcie na koniec jednego z utworów. Kojarzy wam się ten motyw? Mnie z pewnością, pytanie tylko, kto i kiedy oraz od kogo coś zapożyczył…